wtorek, 27 listopada 2012


Simone

Z gorliwością katechumena 
pozbywa się Ja, 

już prawie przezroczysta.


Teraz może

objąć wszystko.




L’erotique metaphysique

Na twoim nadgarstku biedronka
zwabiona światłem.



Pierwszy śnieg

Za oknem, pokryte gęstym pyłem światła
drzewa, bloki, pełne zwątpienia w ludzi ulice,
zmarznięte pąki ptaków,
których nie sposób już wydzielić od tła.
Cisza, namnażające się pokłady ciszy
wypełniają przegadaną w dni powszednie
przestrzeń świata, jak palec przykładany
do ust ziemi.

Na gałęzi nieruchomy ptak wsłuchuje się
w nieznany dotąd język bieli. 



Miriam i biedronka

Trzyma w ręku źdźbło. 
Na jego końcu przystanęła 
zdyszana biedronka. 

Wpatruje się 
górę wiatru. 




(Jego) Bezdomność

Jej oczy
opustoszałe.



***

Gołębie, 

tyle gołębi.

Wszystkie wniebowzięte.



Podróż do wnętrza, lub nawrócenie

Większy, jakby go pomnożono,

jakby mu darowano siebie, którego nie przeczuwał;
przestronny, jakby go otworzono,
jakby go uczyniła pojemniejszym niewidzialna ręka,
dająca klucz do rzeczy, wcześniej stawiających opór -
z tej najważniejszej podróży swojego życia
(obładowany światłem, które nie on -
które jego niesie),
wraca

nie sam.




***

Nisko, tuż nad ziemią, ptak przeciął drogę,
zahaczając cieniem o trawy. Droga
została w nim.



***

W zagłębieniu twojej dłoni

resztki zmierzchu.